Psychoanalityka polecił mi któregoś dnia przyjaciel ze studiów, spotkany po latach niewidzenia się. On też do niego chodził. Twierdził, że to całkowicie odmieniło jego życie, więc był pewien, że odmieni i moje. Psychoanalityk ten był naszym dawnym wykładowcą, łatwo dawał się zapamiętać, bo jako jedyny na wydziale mówił o Lacanie.
W tym czasie zajmowałam się czymś na kształt stosowanej psychologii społecznej, choć wybrałam studia psychologiczne będąc przekonaną, że chcę pomagać ludziom poprzez psychoterapię. Po stażach w szpitalu psychiatrycznym i w ośrodku leczenia uzależnień, coś mnie jednak odwiodło od psychologii klinicznej. Miałam poczucie braku busoli, tj. możliwości spójnej konceptualizacji teoretycznej i klinicznej, która odpowiadałaby na moje pytania...